Nazwa użytkownika:

Hasło:

Autor Wątek: Fajne linki  (Przeczytany 345105 razy)

0 użytkowników i 9 Gości przegląda ten wątek.

louis

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #315 dnia: 28 Listopada, 2009, 23:48:49 pm »

{P-A-S}TOMO

  • major obejścia
  • *
  • Wiadomości: 1180
  • Karma: +66/-19
    • Zajefajny klan :P
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #316 dnia: 28 Listopada, 2009, 23:59:02 pm »
Coobya dawaj następna część bo mnie zaciekawiło :P


"Musimy tworzyć dobro ze zła, bo nie ma niczego innego, z czego można by je tworzyć."

Coo64

  • chorąży zagrody
  • Wiadomości: 809
  • Karma: +170/-63
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #317 dnia: 29 Listopada, 2009, 00:03:57 am »
ALABALA!
Pierwszy dzien w Tunezji. Kraju, ktory mial byc dla nas rajem.

Jak wczoraj w poludnie napisalem te notke to bylo tylko o internecie i alabali, ale troche sie wydarzylo przez ten czas, wiec znowu wrzucam wam cos duzego. Po prostu relacja z drugiego dnia pobytu.

INTERNET W TUNEZJI.

Rzecz jasna pierwszym pytaniem, jakie zadalem palantowi z recepcji bylo pytanie o internet.
- Oczywiscie prosze pana, mamy internet, moze pan korzystac. 10 euro za godzine.
- Czys ty kurwa ochujal? - spytal delikatnie Andrzej.
- Gdzie tu jest jakis normalny internet? - spytalem ciecia nie czekajac az zareaguje na pytanie nerwowego kolegi Andrzeja.
Arab wzruszyl ramionami. Suse, Suse - wybylkotal.
- Suse to jest to miasto...- zaczal Andrzej udajac inteligentna.
- Wiem. Nie gadamy z gnojem, chodz Andrzejku.
I jeszcze jedna drobna uwaga. W Tunezji placi sie dinarami, ale jako przelicznika bede uzywal euro, bo tak wam bedzie chyba prosciej czytac.

Jestesmy urodzonymi szczesciarzami.
Najblizszy internet okazal sie miescic jedynie 3 kilometry od hotelu. Zmierzajac pewnym krokiem w strone kafejki spodziewalismy sie nagorszego. No bo czego mozna sie spodziewac po brudasach? (nie mam tu na mysli Andrzeja, przy mnie sie myje nawet czesto).
Z drzacym sercem weszlimy do kafejki.
Pierwsza dobra wiadomosc - 3 euro za godzine. Towystarczylo mi, aby wiedziec, ze jednak jestesmy w raju. Tyle moge placic chocby codziennie.
Druga dobra wiadomosc - pan kafejkowy to spoko gosc. Nie wyciagnal od razu lapy po kase, powiedzial nawet, ze jak chcemy to mozemy zaplacic mu innym razem.
Trzecia dobra wiadomosc - kafejkowy przyniosl nam kawe! Naprawde zajebista kawe. Wprawdzie powiedzial, ze kosztuje jedno euro, ale jesli nie mamy...
Czwarta dobra wiadomosc - arabski internet niewiele rozni sie od polskiego. W ciagu kwadransa jednego zmienilem klawiature na bardziej ludzka, zainstalowalem polskiego Firefoksa, bez problemu zalogowalem sie na bloga. Czulem sie jak w domu, a nawet lepiej.
Piata dobra wiadomosc - w kafejce mozna nawet palic. Andrzej byl w siodmym niebie.
Moj blog ustawilem jako strone startowa, a kafejkowemu powiedzialem, ze tak ma zostac, bo ja tu bede wracal codziennie. Ucieszyl sie i podziekowal.
Jestesmy w raju!

ALABALA

Ze slowniczka kominkowych pojec:
Alabala (czyt: alabala) - arabskie slowo okreslajace pozdrowienie, przywitanie, pozegnanie, bluzga i cokolwiek jeszcze sobie nie wymyslicie. Ma uniwersalne znaczenie i mozna go uzywac w kazdej sytuacji. Jak ktos chce napisac komentarz, a nie wie co napisac, moze po prostu walnac "Alabala!".

Ci, ktorzy byli u arabow, wiedza o czym mowie. Tutaj kazdy arab jak cie zobaczy to mowi jakies niezrozumiale slowo na przywitanie. Doslownie kazdy! Na uzytek bloga nazwalem to okreslenie "alabala".
Rano mielismy z Andrzejem taka sytuacje, ze zanim dotarlismy do restauracji, przywitalo sie z nami co najmniej osmiu arabow. Wystarczylo spojrzec na nich, a im od razu sie japa otwiera:
- Alabala!
Przy tym po przyjacielsku sie usmiechaja.
- Czego oni od nas chca? - spytal Andrzej - Moze chodzi im ciagle o tego krokodyla?
- U nich to chyba taki zwyczaj. Zrobmy eksperyment.
Przed dojsciem do basenu, postanowislimy chodzic w kolko pomiedzy pierwszym i drugim pietrem, raz z jednej strony schodow, raz po drugiej stronie, tak, aby zawsze przechodzic obok araba stojacego obok recepcji.
- Alabala! - powiedzial nam i usmiechnal sie, gdy przechodzilismy pierwszy raz.
- Alabala! - powiedzial nam i usmiechnal sie, gdy przechodzilismy drugi raz.
Jak skonczeni idioci krazylismy tak pietnascie razy, a jebany arab nie odpuszczal. Zawsze wital nas jakby widzial pierwszy raz.
- Wytrzymale sa te ludzie. Oni mogliby sie witac z nami do usranej smierci. - skwitowal Andrzej. - Albo sie przyzwyczaimy, albo zaprowadzimy swoje porzadki.
- A mnie sie to nawet podoba. Wyobrazasz sobie taka sytuacje w Polsce? Idziesz ulica i kazdy obcy traktuje cie jak znajomego? Zajebista sprawa.
Udalismy sie w koncu w strone basenu, po drodze nacielismy sie na jeszcze jednego araba.
- Alabala!
- Jeb sie na ryj! - odparl grzecznie kolega Andrzej.
- Ooo Polako jestes? - odpowiedzial mu arab i zrobil grozna mine.
- Ale...yyy...Tamto jebanie to nie bylo do ciebie, panie Tunezyjczyku szanowny... - pospiesznie dodal wystraszony Andrzej i zrobil taka potulna mine jak ten kot ze Shrecka.
Od tej chwili kazdemu nastepnemu arabowi grzecznie sie klanial.
Dzis zrozumialem, ze nawet Andrzejka mozna uczlowieczyc.

ANDRZEJA PIERWSZY RAZ W JACUZZI

Wlaciwie to powinienem napisac na poczatku, ale jebac chronologie :)
Wstalismy o 8 rano i popedzilismy cos zjesc. Andrzej wzial pod pache wielkiego dmuchanego jaszczura, wobec ktorego mial wielki plan. Rzecz w tym, ze jak tylko opuscilismy nasz pokoj i zeszlismy na dol, podbiegl do nas arab i zaczal wymachiwac rekami, po czym wyrwal koledze jaszczura, popukal sie w glowe i odszedl w sina dal.
- Andrzej, to byl ten twoj wielki plan?
- Prawie. A teraz spierdalajmy, bo on za chwile sobie jeszcze o czyms przypomni - odpowiedzial poirytowany.
- O czym?
- Pozniej ci powiem, bo bedziesz zly. Chodzmy na parowki.
- Przyznaj sie, skad wziales tego krokodyla i co zamierzales z nim zrobic?
- Lezal przy basenie.
- Nieprawda, pilismy wode i nie bylo zadnego krokodyla.
- Przy tym wewnatrz budynku.
- Ale on jest chyba zamkniety w nocy?
- No jest. Ale nie dla Andrzeja.
Wtedy myslalem, ze zartowal, ale teraz juz wiem, ze nie. Po prostu jakis hotelowy idiota zostawil w drzwiach od basenu klucze, ktore Andrzej sobie przywlaszczyl. Wbrew jego obawom, nie bylem zly, bo miec tyllko dla siebie caly basen w nocy to super sprawa. Wciaz jednak jest dla mnie niepojete, ze Andrzejek w godzinie po przyjezdzie do czterogwiazdkowego hotelu strzezonego przez legion arabow "wlamal" sie do zamknietego basenu i zapierdolil wielkiego dmuchanego krokodyla ;-)

O jedzeniu napisze osobna note, bo to tez ciekawa historia. Po sniadaniu udalismy sie na wspomniany basen. Niestety chujowa pogoda wymusiala na nas wybor zadaszonego. Andrzej ucieszyl sie jak dziecko, gdy zobaczyl Jacuzzi. Wskoczyl w ubraniu i sandalach i zaczal wydawac z siebie dzwieki w rodzaju "uhuuu, ooo, uuuuuuummmm".
Ja najpierw udalem sie pod prysznic, a gdy wrocilem i juz mialem wejsc do bulgoczacej wody...
- Ciezko w tym sie odlac. Musialem zdjac spodenki, bo cos mnie parlo od dolu i nie chcialo wyleciec.
- Naszczales do jacuzzi?
- A co?
- Jestes najbardziej oblesnym Andrzejem, jakiego znam.
Wkurwiony udalem sie w strone basenu. Nie cierpie tego pierwszego zetkniecia z woda. Zimno i w ogole. No to postanowilem wskoczyc. Nabralem powietrza, zatkalem nos, odbilem sie i wskoczylem do wody.
Dupa uderzylem dna, a po calym basenie rozlegl sie ryk smiechu wsrod pozostalych plywakow.
Woda w tym miejscu miala pol metra glebokosci...
- Jestem najglupszym Kominkiem jakiego znam - powiedzialem do siebie masujac obolaly tylek.
Andrzej w tym czasie nurkowal w jacuzzi i zatykal palcami te male dziurki wyrzucajace wode. Ten to umie sie odnalezc w kazdej sytuacji ;-)


SAUNA

Cieciu saunowy krzyknal sobie 10 euro za polgodzinna sesje w saunie. Po basenie bylo mi jakos tak zimno, ze koniecznie chcialem sie ogrzac. Andrzej tez chcial, bo nigdy w saunie nie byl i dotychczas myslal, ze to jedno i to samo co solarium.
Pomieszczenie pierwsza klasa. Opalana weglem, wszystko z drewna, zadnego podgnicia czy brzydkich zapachow.
Po 10 minutach milczenia Andrzej nie wytrzymal:
- Mozemy chociaz tak ociupinke uchylic drzwiczki? Goraco tutaj sie robi, a nic sie jeszcze nie dzieje.
- Milcz.
- Mozesz mi powiedziec po co sie chodzi do sauny?
- Milcz.
- Czujesz ten wegiel?
- No smierdzi troche.
-Jesli sobie zyczysz, drogi Kominku, moge w jednej chwili zneutralizowac ten zapach innym zapachem...
- Zrob to, a przyloze ci ten wegiel do mordy.
- To pozwol mi otworzyc drzwiczki!
- Milcz.
- Gdzie podziales swoje poczucie humoru?
- Plywa w jacuzzi.
- To bylo glebokie - odpowiedzial zamyslony i juz sie nie odezwal do konca pobytu w saunie.
Byla godzina jedenasta. Rozeszlismy sie, bo ja mialem ochote napic sie pusznej czekolady, Andrzej zas postanowil zwiedzic hotel. Godzine pozniej uradowany przybiega do mnie a w reku brzeczy mu kilka monet.
- Tylko mi nie mow, ze wybrales je z fontanny... - rzeklem z nadzieja w glosie.
- Zle zrobilem, co?
- Ile tego masz?
- Bedzie ze 20 euro...
- To sie dobrze sklada. Oddaj mi je i bedziesz mi wisial jeszcze 5 euro. Zapisalem nas na quady.
- Co to?
- Pojazdy terenowe. Bedziesz prowadzil. Dosyc niebezpieczne, ale dasz rade.
- Czlowieku, ja sie nie nadaje nawet do prowadzenia taczki! Pojazd? Na silnik? Nie wyjdziemy z tego zywi.
- My?
- Zobaczysz, stanie sie cos zlego...

Andrzej nie mylil sie. Quady to byla nasza najlepsza przygoda w ciagu ostatnich dwoch dni. Stalo sie cos zlego, ale i smiesznie tez bylo. O tym, a takze o Andrzeju, ktory nie radzi sobie z jedzeniem, ktore nie wyglada jak parowka, pieknych(!) kobietach oraz o handlarzach narkotykow-poliglotach bedzie w nastepnym odcinku.
No i jak starczy miejsca to zapodam pierwsza relacje z poniedzialkowej wycieczki.

WIELKA WYZERKA

O 6 rano zaczynaja sie sniadania, o 10.00 drugie sniadania, o 11.00 trzecie sniadania z tostami, o 12.00 popoludniowe snacki, czyli - sniadanio-obiado-desery, o 16.00 przerwa na kawe i pieczone na twoich oczach nalesniki, o 18:00 kolacja, o 21.00 desery.
O kazdej porze dnia ma sie inny zestaw dan, najczesciej po kilka rodzajow mies, makaronow i salatek do wyboru. Poza tym soki, pizze, ziemniaki, frytki rozne grilowane zwierzaki.
Nasz pierwszy dzien wielkiej wyzerki nie nalezal do najbardziej udanych.
Andrzej nieziemsko sie wkurwil, gdy wsrod wystawionego zarcia nie bylo parowek. Podszedl do kelnera i kazal sobie ich nagrzac. Ten wzruszyl ramionami i prawie na kolanach zaczal przepraszac, ze ich kuchnia nie spelnia andrzejowych oczekiwan.
Wrocil do stolu z ciastkiem francuskim, kilkoma kielbaskami, salatka i kawa.
- Oni chca mnie tutaj zaglodzic. Co ja mam jesc? Krewetki i nalesniczki?
- Milcz, gnoju. Masz wiecej zarcia do wyboru niz widziales w swoim zyciu i jeszcze narzekasz?
- No ciekawe jak ty bys sie czul, gdyby okazalo sie, ze w hotelu, w ktorym mieszkasz nie ma parowek.
Nie wiedzialem co mu na to odpowiedziec.

Ciezko jest mi opisac, co ciekawego dzialo sie podczas naszych posilkow, bo niestety trzeba przy tym byc, aby poczuc klimam wiec tylko skrotowo wam opowiem o kilku wydarzeniach.
Mnie najbardziej podobala sie sytuacja, kiedy powiedzialem Andrzejowi, ze Polakow mozna poznac po tym, ze nakladaja sobie na talerze w chuj jedzenia i polowe zostawiaja. Taka mentalnosc, ze jak jest cos za darmo to musza brac garsciami. Andrzejek podszedl do takiego jednego stolika podczas sniadania i nawrzucal pewnej starszej parze mowiac, ze zachowuja sie jak swinie i przynosza wstyd narodowi Polskiemu. Po czym wlozyl reke do talerza nobliwego pana i poczestowal sie ziemniakiem. Chwile pozniej okazalo sie, ze byli to francuzi, ktorzy ni cholery nie wiedzieli co jest grane ;-)

Fajnie tez bylo, gdy zrobilismy calemu hotelowi Salatke a'la Kominek. Byla genialna w swojej prostocie. Przyszlismy wczesniej, gdy nikogo jeszcze nie bylo i wymieszalismy wielkie misy z miesami, warzywami i salatkami. Zrobilismy to w miare dyskretnie, aby oddaleni kelnerzy nic nie podejrzewali. W efekcie ten kto w sobote chcial zjesc ziemniaki, dostawal ziemniaki z ryzem i pomidorem. Kurczaka? Tylko z grilowana ryba. Wolowina w sosie? Owszem, ale co to za wolowina bez plywajacego w niej eklerka z kremem? Frytki? Najsmaczniejsze z gotowana marchewka.
Dopiero gdy skonczylismy to wszystko mieszac, dotarlo do nas, ze zapomnielismy sobie wczesniej nalozyc obiadu.
Wzruszylismy ramionami, papryka faszerowana platkami kukurydzianymi nie smakowala tak zle jak wygladala.

SEKS-TURYSTYKA

Kto by pomyslal, ale sa kobiety, od ktorych nawet ja uciekam, a Andrzejowi penis kurczy sie do rozmiarow daktyla. Mowa tu o gatunku kobiet zwanych seks-turystkami. Najczesciej sa to zamozne rosjanki albo francuski, grubo po czterdziestce, z celulitem od stop do glowy i zmarszczkami tak wielkimi, ze mozna miedzy nie wkladac monety.
Na pierwsza taka trafilem w jakuzzi.
Siedzialem sobie spokojnie, relaksowalem siem az podeszla taka jedna babinka, wlazla mi do bani i sie usmiecha.
Ja - wiedzac co sie swieci - odwracam glowe i zamykam oczy. Ze niby wypoczywam...
Ale jakuzii jest male, mieszcza sie w nim niby cztery osoby, ale nawet w pojedynke nie da sie rozlozyc nog.
Po chwili czuje jej nogi na mojej stopie.
- Och, I am sorry... - mowi slodkim glosem kobieta.
- No problem - odpowiada stanowczo Kominek nie otwierajac powiek.
Minute pozniej sytuacja sie powtarza.
- Och, our legs...you know...hi hihihi...- lamana angielszczyzna w ten jakze romantyczny sposob daje mi do zrozumienia, ze jesli nasze stopy tak sie maja ku sobie to my takze sie mamy ku sobie - Do you speak english?
- No, I don't understand what are you talking about.
- Hihihihi. You alone hirie?
- With Andrzej.
- Who is Andrzej?
- My boyfriend.

I tak pozbylem sie rosjanki, ale na tym nie koniec.
Seksturystki zaczepiaja cie w holu, w ktorym wisi wielki zegar i pytaja, ktora godzina. W restauracji, gdy ty sobie wybierasz jedzenie, nakladaja ci na talerz jakies gowno i mowia, ze bardzo polecaja, a jesli nie bedzie mi smakowalo, mam przyjsc i domagac sie rekompensaty. Na popoludniowej kawie siadaja obok ciebie w kawiarni pod pretekstem pytan o smak swiezopieczonych nalesnikow. I nawijaja o tym, jaka pogoda jest fatalna i jak bardzo nie maja z kim pogadac. Na basen nigdy nie przynosza swoich recznikow. Wola pozyczac od ciebie. Rozkladaja sie na lezaku przylegajacym do twojego. W barze stawiaja ci drinki, ktore i tak sa darmowe, a w dzien chodza z olejkiem do opalania nawet jesli zbiera sie na deszcz. Na szczescie jeszcze zadna nie zmusila mnie, abym swoimi aksamitnymi dlonmi wtarl w jej chropowa skore jakakolwiek masc. W kazdym razie - seksturystki widac na kazdym kroku, ich spojrzenia mowia jedno: jestem twoja, ale zrobimy to w gumkach.

QUADY
Tej wyprawy nigdy nie zapomnimy, a jesli uda mi sie jutro podlaczyc aparat do kompa to obejrzycie zdjecia z walki Andrzeja, ktora za chwile wam opisze. Jak chcecie to zdjecia dmuchanego krokodyla tez wam zapodamm, bo ten andrzejowy jest do kupienia w sklepie hotelowym i cyknalem mu fotke.
Quady to takie niewielkie pojazdy na wielkich kolach, ktorymi popierdala sie po roznych nierownych terenach.
Na takie cos namowil mnie wlasciciel firmy chuj Hasan... Chuj, bo dalem mu 30 euro, mial mi wydac reszte (5 E) i zapomnial. Ale ja mu tego nie zapomne...
W kazdym razie, udalismy sie na quady, na miejscu czekal nas jeden z pracownikow, ktory mial jechac przed nami wytyczajac trase oraz jakas powalona turystka z Niemiec, ktora w ciagu kilku minut zrobila z piecdziesiat fotek (w tym kilkanascie Andrzejowi, bo ten zaczal jej pozowac).
Ruszylismy.
Ja jechalem jak cipka ledwo co trzymajac sie trasy.
Andrzej jechal jak dwie cipki ciagle wypadajac z trasy.
Niemka jechala jakby byla jedna wielka przerosnieta pizda, bo zanim na dobre wyruszylismy ta dwa razy wrypala sie w drzewo. I ryczala ze smiechu niemilosiernie nas tym irytujac.
Po pol godzinie szwabka, ktora jechala tuz za instruktorem podskoczyla na wyboju i wyjebala sie z quada. Zaczela wyc z bolu. Zatrzymalismy sie. Intruktor podbiegl do niej i zabronil sie ruszac, prawdopodobnie miala zlamana noge. Wsiadl na swojego quada, powiedzial
- You stay here!
I odjechal. Chyba po pomoc, choc w sumie dziwne, ze nie skorzystal z telefonu.
Spojrzalem na Andrzeja, Andrzej spojrzal na mnie, spojrzelismy na Niemke, Niemka ze lzami w oczach spojrzala na nas. Moje spojrzenie na nia mowilo bardzo wiele: mamy cie w dupie, spierdalamy stad.
- Sorry. Nie trzeba bylo nam wypowiadac wojny w '39. - powiedzialem do niej i zwrocilem sie do Andrzeja - Nic tu po nas, chyba ze chcesz jej te noge sam skladac. Ruszamy.
- A jak nas zlapia?
- To co nam zrobia?
- Prowadz!
Kilka minut pozniej dojechalismy do zagrody ze strusiami i wielbladami i ptactwem w klatkach.
Obok stal jakis budynek, chyba nawet sklep, ale byl zamkniety w trzy dupy. Zadnej zywej duszy oprocz zwierzatek.

Andrzej zerwal sie z quada i wrzeszczac "Uwolnic strusia Pedziwiatra!" pobiegl w strone ptakow.
W jednej chwili wszystkie zwierzeta daly glos. Kozy, papugi, golebie i cholera wie co tam jeszcze zaczelo wydawac z siebie dzwieki na widok biegnacego Andrzejam jakby chcialo krzyknac "Zatrzymac Andrzeja! Zatrzymac, kurwa, Andrzeja!".

Odruchowo siegnalem po aparat, aby uwiecznic na fotkach starcie Andrzej vs Strus Pedziwiatr.
Niestety to on mial moj aparat, ale na szczescie wyciagnal go przed swoim pojedynkiem ze strusiem. Walka zakonczyla sie nokautem mojego drogiego przyjaciela. Strus ruszyl w jego strone, ale nawet go nie dotknal, a Andrzej juz lezal na ziemi w pozycji embrionalnej i wzywal pomocy. Ze smiechu polecialy mi lzy, widok Andrzeja lezacego w blocie byly niezapomniany.
Pojechalismy dalej, pol godziny pozniej quad Andrzeja zdechl.
- Co teraz? Zostawimy ich quady w szczerym polu? - spytal zmartwiony Andrzej.
- Oczywiscie. A co nam zrobia?
Do miasta bylo niedaleko, wiec zostawilismy w cholere te maszyny i ruszylismy z kopyta w droge powrotna. Dopiero po dotarciu do hotelu zaczelismy sie zastanawiac, dlaczego jak te durnie wracalismy na piechote zamiast wrocic do domu moim quadem.
Wieczorem poszlismy do portu, opowiem wam o tym jutro, a takze wspomne po krotce dlaczego nastepnego dnia rano obudzil nas wkurwiony recepcjonista i zawlokl do basenu znajdujacego sie na zewnatrz hotelu. Na dnie plywalo COS, co poprzedniej nocy Andrzej zostawil podczas ostrej popijawy z kilkoma Polakami.
« Ostatnia zmiana: 29 Listopada, 2009, 00:24:07 am wysłana przez kurczak »

Coo64

  • chorąży zagrody
  • Wiadomości: 809
  • Karma: +170/-63
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #318 dnia: 29 Listopada, 2009, 00:22:12 am »

DZADZA

  • wartownik obejścia
  • Wiadomości: 162
  • Karma: +6/-0
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #319 dnia: 01 Grudnia, 2009, 14:44:59 pm »
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=ccfqXFf8zhI&feature=player_embedded[/youtube]

DZADZA

  • wartownik obejścia
  • Wiadomości: 162
  • Karma: +6/-0
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #320 dnia: 01 Grudnia, 2009, 15:02:35 pm »
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=bSkQ32vzuSY&feature=player_embedded[/youtube]
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=HPw7dQma7Qk&feature=player_embedded[/youtube]
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=KkKvpsrkDu8&feature=player_embedded[/youtube]

.error.Waski^

  • major obejścia
  • *
  • Wiadomości: 1094
  • Karma: +59/-10
  • ..........................I NIC a gdzie appki;(
    • n00b .......
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #321 dnia: 01 Grudnia, 2009, 21:58:11 pm »
winko w 8sec zajebisty filmik na Kieleckim przedmieściu ;)
Nie wąsko....!!!

[DUNNO]^fo$fik

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #322 dnia: 02 Grudnia, 2009, 11:12:06 am »
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=P9FbWA0Cq_Y[/youtube]
[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=GkBRQlKe-24&NR=1[/youtube]

nie no... poprostu bajka... dla tej pozycji gotowy jestem kupic nowego kompa

louis

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #323 dnia: 02 Grudnia, 2009, 12:00:42 pm »
Ja jutro biegnę po to:
Dirt2 - DemoGamplay - first run - True Full HD - Replay

Pograłem w demko,jutro zakup-zakładam kapcie na zimę,podpinam kierownicę  i w drogę

Chomiq

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #324 dnia: 02 Grudnia, 2009, 16:42:11 pm »

louis

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #325 dnia: 02 Grudnia, 2009, 17:05:14 pm »
« Ostatnia zmiana: 02 Grudnia, 2009, 22:30:08 pm wysłana przez kurczak »

Austin

  • starszy kurnikowy
  • Wiadomości: 126
  • Karma: +6/-1
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #326 dnia: 02 Grudnia, 2009, 23:09:42 pm »
« Ostatnia zmiana: 02 Grudnia, 2009, 23:17:00 pm wysłana przez Austin »

Lily

  • chorąży zagrody
  • Wiadomości: 769
  • Karma: +111/-52
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #327 dnia: 02 Grudnia, 2009, 23:45:23 pm »
Było już :) nawet niedawno :)

[DUNNO]^fo$fik

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #328 dnia: 04 Grudnia, 2009, 10:15:54 am »
buahahahahaaahha
http://www.takapaka.pl/Produkt/1/jajkodajny_kurczak
hahahahhahahahhahahahh

[youtube=425,350]http://www.youtube.com/watch?v=qyvTICOspTk&feature=player_embedded[/youtube]

wyciśnij z Kurczaka jajko :D hahaahha

QQryQ

  • Gość
Odp: Fajne linki
« Odpowiedź #329 dnia: 04 Grudnia, 2009, 10:34:28 am »
foszek masz przeje.... e ;D ;D ;D  [k-czerowna]